Wszystkie zamki, które do tej pory odwiedziliśmy są w stanie gorzej lub lepiej zachowanej ruiny. Za każdym razem w takim miejscu czuję wielki żal, że nie jest mi dane oglądać tego miejsca w czasach jego świetności. Miłą odmianą było więc odwiedzenie zamku w Wojnowie, który wciąż stoi, ma się dobrze i po prostu żyje.
Zamek położony jest około 15 kilometrów od granic Wrocławia. Wojnowice znajdziemy pomiędzy dwiema małymi miejscowościami: Mrozowem i Wilkostowem, nieco na uboczu od większych okolicznych dróg. Dojazd do samego zamku jest na szczęście dobrze oznakowany, więc nietrudno jest tam trafić; na terenie zamku znajduje się mały parking, gdzie poza sezonem można zaparkować. W sezonie dobrze jest jednak rozejrzeć się za innym miejscem do pozostawienia samochodu.
Po dotychczasowo odwiedzonych Cisach, Starym Książu, Świnach i Urazie słowo „zamek” wydało mi się nieco na wyrost, mowa tu bowiem o gmachu zbudowanym na planie prostokąta o wymiarach mniej więcej 22 x 24m. Co ciekawe, pomimo stosunkowo niewielkich rozmiarów, w wojnowickim zamku znalazło się nawet miejsce na mały, wewnętrzny dziedziniec. Budynek otoczony jest zaś dosyć dużym zespołem parkowym, który udostępniony jest dla zwiedzających, oczywiście pod warunkiem respektowania stosownego regulaminu.
Korzenie historii zamku sięgają XIV wieku – na terenie wsi o nazwie Wonowicz istniała wówczas siedziba rycerska, prawdopodobnie folwark. Mianem tym określamy gospodarstwo rolne (a od XIV wieku również rolno-hodowlane), którego przeznaczeniem była masowa produkcja zboża na zbyt. Na folwarku chłopi wykonywali pracę w ramach pańszczyzny (obowiązkowej i darmowej pracy świadczonej na rzecz właściciela ziemskiego). Założycielem folwarku w Wojnowicach był najprawdopodobniej Johann Skopp, który dobra wojnowickie otrzymał od cesarza Karola V.
Choć rozmiarami znacznie mniejszy od innych odwiedzonych przez nas do tej pory zamków, wojnowicki miał wyraźny charakter obronny. W XV wieku należał do różnych rodzin śląskich, m.in. von Schellendorf oraz von Krickov. Gdy w 1511 roku zmarł bezpotomnie ostani męski przedstawciel rodu von Krickov, właścicielem został poeta Achatius Haunold. Ten po dwóch latach odsprzedał jednak majątek wrocławskiemu mieszczaninowi Mikołajowi von Schebitz, który zaczął wyburzać dotychczasowe mury, chcąc w ich miejscu zbudować nowoczesną, reprezentacyjną siedzibę. Przebudowa trwała 15 lat i zakończyła się w roku 1530.
Gdy po siedmiu latach od zakończenia budowy zmarł jego wrocławski fundator, nowym właścicielem została Lukrecja Boner, córka lekarza Sebalda Hubera oraz żona Jakuba, przedstawiciela słynnej krakowsko-wrocławskiej rodziny bankierów. Dla swojej żony przekształcił on w latach 1545-60 dotychczasowy obiekt w modną, renesansową rezydencję.
Po śmierci Jakuba Bonara w 1572 roku budynek był remontowany przez Andreasa Hertwiga – kolejnego mężczyznę w życiu Lukrecji. Cztery lata później dobra wojnowickie powróciły w ręce rodziny von Schebitz, ale po szesnastu kolejnych latach wrócił w ręce rodziny Bonerów, odkupiony przez synów Jakuba, Sebalda oraz Jakuba juniora. Przez kolejne wieki zamek bardzo często zmieniał właścicieli, należał między innymi do rodzin:
- von Boberg (1601-18)
- von Sauerma (1618-46)
- Rotel (1646-52)
- von Mudrach (1652-1758)
- von Maltzahn (1758-1825)
- von Koschembahr (1825-1831)
- Priesemuth (1831-1870)
- Weitz (1873-1892)
- Schneider (1892-1926)
- von Johnston (1926-40)
- von Livonius (1940-45)
Co ciekawe, zamek ominęły liczne najazdy oraz wojny i przez blisko trzy stulcia przetrwał on w stanie nienaruszonym – łącznie z nadaną mu przez Jakuba Bonera formą. Dopiero Druga Wojna Światowa przyniosła pierwsze uszkodzenia, na szczęście jednak na tyle niewielkie, że udało się je usunąć podczas restauracji w latach 1961-1984. Należy tu bowiem dodać, że po upaństwowieniu gospodarzem zamku stało się Stowarzyszenie Historyków Sztuki.
Rok 2014 przyniósł ostatnią zmianę właściciela – obecnie jest nim Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. Kolegium otrzymało zamek w darze od Ministerstwa Skarbu. W marcu roku 2015 zamek został otwarty dla turystów, jest w nim restauracja, sale konferencyjne, pokoje hotelowe oraz biura fundacji Kolegium.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że nad portalem wejściowym do zamku, jak i nad niektórymi kamiennymi obramowaniami okien znadują się łacińskie napisy następującej treści:
- Sic vita nra fugit
- Inicium sapientiae timor domini (Początkiem mądrości jest bojaźń przed Bogiem)
- Semper memorare novissima tua (Zawsze pamiętaj o swoim końcu)
- Anni MDXLVII
- Verbu dni manet in aeternum
- Et in aeternum non peccabis
- Jacob Boner pavet mici
Obszar parku, choć ogólnie dostępny, jest terenem prywatnym, więc przed sfotografowaniem zamku poprosiłem grzecznie o pozwolenie, którego udzieliła mi sympatyczna pani menadżer obecna wówczas na terenie obiektu. Wokół zameczku latałem Sparkiem, który rewelacyjnie nadaje się do takich zadań.
Do zamku nie prowadzą niestety żadne szlaki, najwygodniej jest dostać się tam samochodem. Z Wrocławia wyjeżdżamy na wysokości Leśnicy, kierując się niedługo potem w prawo w stronę Krępic, Mrozowa, a stamtąd znów w prawo do samych Wojnowic.
Na koniec tradycyjne przypomnienie: latajcie odpowiedzialnie i bezpiecznie!