Wrocław zajmuje czwarte miejsce w Polsce, jeśli chodzi o tereny zielone: 44 miejskie parki zajmują przeszło 1400 hektarów powierzchni miasta. Wiele z nich warte jest obejrzenia, ale dziś zapraszam do najbardziej wysuniętego na północny wschód Parku Pawłowickiego, na terenie którego znajduje się Pałac Kornów.
Pałac Kornów jest zdecydowanie najnowszym opisywanym przeze mnie obiektem, ponieważ został wybudowany w 1895 roku. Jego historia zaczyna sięga jednak aż do 1810 roku, w którym znajdujący się w Pawłowicach folwark był jeszcze własnością opactwa św. Wincentego. Po sekularyzacji dóbr kościelnych jednym z jego kolejnych właścicieli stał się wydawca i mecenas sztuki, Heinrich Korn z żoną Heleną z domu von Eichborn. Heinrich Korn zadcydował o rozbiórce istniejących zabudowań, zaś na ich miejscu wybudował pałac oraz przekomponował istniejący od połowy XIX wieku park.
W 1892 roku pałac przechodzi na własność Marie von Schweinichen, córki Heinricha von Korna. W tym właśnie okresie dobudowane zostało drugie skrzydło, utrzymane wizualnie w tym samym stylu, co główna część gmachu. Pojawił się też, widoczny na zdjęciach, łącznik z przejazdem.
16 lutego 1945 Pawłowice zostały zajęte bez walk. Przez kolejne 7 lat pałac był użytkowany przez Uniwersytet Wrocławski, by zostać później przejętym przez dawną Akademię Rolniczą (obecnie Uniwersytet Przyrodniczy). W 1956 roku przebudowano wnętrza, zaś po 1976 po pożarze odbudowano dach i poddasze.
W 1996 roku pałac wraz z folwarkiem zostaje wpisany do rejestru zabytków, zaś niecałą dekadę później, w 2005 roku cały kompleks zostaje uznany za zabytkowy. Wtedy też rozpoczęła się jego renowacja – odrestaurowany został pałac, oficyny a także pozostałe pomieszczenia gospoarcze. Obecnie mieści się w nim Centrum Szkolenia Ustawicznego, centrum konferencyjne, hotel i restauracja.
Rozległy park położony zaraz obok pałacu to tak naprawdę arboretum, czyli park specjalistyczny, w którym kolekcjonuje się konkretne drzewa i krzewy. Podczas renowacji za cel postawiono zaprezentowanie flory rodzimej – dowiadujemy się od Anny Popów-Nowickiej, kierownika arboretum. W parku dominowały już wcześniej gatunki występujące naturalnie w Polsce – klony, dęby, jesiony, topole – ale można tam było również znaleźć perełki – ciekawe okazy posadzone jeszcze przez wcześniejszych właścicieli, na przykład skrzydłorzech kaukaski, klon kapadocki czy buk pospolity w odmianie czerwonolistnej.
Najstarszy dąb na terenie parku ma prawie 8 metrów obwodu (dokładnie 770 cm), co jak na drzewo jest wartością olbrzymią. Technicznie jest to jednak tak zwany zroślak, bo tak naprawdę składa się z kilku drzew zrośniętch ze sobą. Po zimowo-wiosennych wichurach przełomu lat 2017 i 2018 drzewo zostało chyba jednak uszkodzone, ponieważ obecnie jego najbliższe otoczenie jest zabezpieczone taśmami i podczas zwiedzania parku drzewo trzeba obejść dosyć szerokim łukiem.
Drugi ciekawy dąb jest znacznie młodszy, ale za to żołędzie, z których pozyskano sadzonki poświęcił święty Jan Paweł II. Fakt ten upamiętnia kamienna tablica znajdująca się przy dębie.
Kiedy mówimy o Pawłowicach, nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej ciekawej historii, która rozegrała się na pobliskim Zakrzowie, a mowa tu o Skarbie Zakrzowskim.
1 kwietnia 1886 roku robotnicy zatrudnieni na zakrzowskiej piaskowni odkryli stary grobowiec. Został on przez nich całkowicie zniszczony, wyposażenie rozkradzione, i tylko reszta – po zawiadomieniu właściciela piaskowni – Heinricha Korna – została przez niego przejęta. Nieco ponad rok później, 23 czerwca 1887 odkryto jednak drugi, a 26 czerwca – trzeci grób. Tym razem oba grobowce udało się zabezpieczyć, zaś badania terenowe prowadził kustosz wrocławskiego Muzeum Starożytności Śląskich, Hermann Luchs oraz prezes Towarzystwa Starożytności Śląskich, Wilhelm Grempler.
W grobowcach znaleziono między innymi biżuterię ze złota i srebra, monety rzymskie, naczynia, brązową podstawę i misę przenośnego ołtarza, łyżki, kamienie do gry, okute metalem wiadro. Nie udało się jednak odnaleźć szkieletów pochowanych tam osób (poza zębami), ale uważa się, że w każdym grobie została pochowana jedna osoba: mężczyzna, kobieta i chłopiec, należący do zamieszkujących ten teren plemion germańskich.
Chętnych obejrzeć skarb zakrzowski muszę zmartwić – jego znaczna część zaginęła w trakcie wojny. Pozostałą część możemy jednak znaleźć w Muzeum Archeologicznym oraz w warszawskim Muzeum Narodowym. Zachowały się też kopie wykonane przez Gremplera oraz cała dokumentacja zabytków sporządzona przez niemieckich archeologów.
Do parku najłatwiej dojechać jest komunikacją miejską – prowadzi tam linia 130, którą musimy dojechać na pętlę na Pawłowicach, znajdującą się przy samym wejściu do parku. Zmotoryzowani turyści mogą spróbować zaparkować na terenie parku: po wjechaniu przez bramę trzeba skręcić w prawo. Gdy na terenie pałacu nie ma żadnych zorganizowanych wydarzeń, parking stoi zupełnie pusty.
Za tydzień kolejna relacja. A na koniec, jak zawsze przypominam: latajcie odpowiedzialnie i bezpiecznie!