Perła Dolnego Śląska, ikona Wałbrzycha, duma rodu Hochbergów – już wiecie, o jakim obiekcie mówię, prawda? Schowany nieco w Książańskim Parku Krajobrazowym, w sąsiedztwie Państwowego Stada Ogierów, oto – Zamek Książ!
Czy wiecie, że Zamek Książ jest trzecim co do wielkości zamkiem w Polsce? Rozmiarom ustępuje tylko Wawelowi i Malborkowi. Wewnątrz znajdziecie prawie 400 pomieszczeń: wyobraźcie sobie dziesięciopiętrowy blok, który ma trzy bramy i trzy czteropokojowe mieszkania na każdym piętrze – to wciąż mniej pomieszczeń niż w Książu. Kubatura zamku wynosi około 150000 m3 – moglibyśmy wewnątrz zmieścić około 370 wnętrz domków jednorodzinnych.
Książ dzieli część swojej historii ze Starym Książem: jego początki datowane są bowiem również na 1288 rok i podobnie, jak w przypadku starego zamku zleceniodawcą budowy był książę świdnicko-jaworski, Bolko I. Warto jednak w tym miejscu wspomnieć, że budynek ten powstał na miejscu starego grodu obronnego; wiemy o nim tylko tyle, że został zniszczony około 1263 roku. Budowę pierwszej, średniowiecznej części zamku zwanego kluczem do wrót Śląska ukończono cztery lata później, w 1292.
Kolejnym właścicielem zamku był Bolko II, który rozbudował murowaną warownię Bolka I. Po jego śmierci – jako ostatniego ze śląskiej linii Piastów – zamek przeszedł we władanie bratanicy Bolka II, Anny, a gdy ta poślubiła cesarza Karola IV, zamek przejęła dynastia Luksemburgów, rozpoczynając okres czeskich rządów na zamku.
Wiek XV przynosi kolejne zmiany: w 1463 roku Książ staje się własnością czeskiego króla Jerzego z Podiebradów, ale niecałe 20 lat później znów zmienia się jego właściciel – tym razem jest nim Maciej Korwin, król węgierski. Jest to istotny okres w historii zamku, ponieważ obiektem tym zawiadywał dowódca wojsk Macieja Korwina – Georg von Stein. To on przyczynił się do zmiany charakteru zamku z twierdzy, przekształcając większość pomieszczeń obronnych na mieszkalne. W tym też okresie powstaje południowa część obiektu zwana „Skrzydłem Macieja”. W latach 1497 – 1508 zamek należy do Władysława II Jagiellończyka, króla Czech i Węgier. Władca przekazuje później książańskie dobra kanclerzowi Johannowi von Haugwitz.
11 czerwca 1509 roku Johann von Haugwitz przekazuje zamek wraz z sąsiadującymi z nim dobrami za nieznaną kwotę rycerzowi Konradowi I von Hoberg. Jeżeli nazwisko to brzmi Wam znajomo, to nie bez przyczyny – ród ten w roku 1714 zmienia je bowiem na Hochberg – o nich właśnie usłyszycie od książańskich przewodników. Rodzina ta pozostała właścicielami zamku aż do II Wojny Światowej, otrzymując po drodze w 1683 roku dziedziczny tytuł hrabiowski i w 1848 roku dziedziczny tytuł książęcy.
1705 rok przynosi za sprawą Konrada Ernesta Maximiliana von Hochberg pierwszą wielką przebudowę zamku, w czasie której powstaje reprezentacyjne skrzydło barokowe, dziedziniec oraz budynki przedzamcza, w których znajdują się oficyny, łaźnia, budynek bramny, posterunek i biblioteka. Na wzgórzu wybudowany zostaje pawilon letni, który później stanie się rodzinnym mauzoleum Hochbergów.
W roku 1856 panem na zamku zostaje Jan Henryk XI, hrabia von Hochberg i von Pless (rodzina zaczęła tytułować się w ten sposób po przejęciu księstwa pszczyńskiego). To właśnie jego syn – Jan Henryk XV żeni się w Londynie z Marią Teresą Cornwallis West, zwaną Księżną Daisy, niezaprzeczalnym symbolem zamku. Jan Henryk XV jest również odpowiedzialny za drugą wielką przebudowę zamku: w latach 1908 – 1923 powstają dwa neorenesansowe skrzydła: zachodnie i północne. Wieża wznosi się do wysokości 47 metrów, powstają również tarasy, które w niezmienionej postaci zachowały się do dzisiaj. Również w 1908 roku za sprawą Jana Henryka XV rozpoczyna się budowa wałbrzyskiej palmiarni, będącej prezentem dla jego małżonki, Daisy.
Rok 1941 rozpoczyna trudną i bolesną część historii Książa. Trzy lata wcześniej, w 1938 roku, Jan Henryk XVII, syn Daisy i Jana Henryka XV, emigruje do Anglii, podobnie jak drugi syn Aleksander, który po wstąpieniu do polskich sił zbrojnych stał się oficerem łącznikowym w RAFie. Te dwa fakty stały się przyczyną wielkiej niechęci Hitlera do Daisy, która w roku 1941 zostaje eksmitowana. W 1943 roku zamek przejmuje paramilitarna brygada specjalna organizacji Todt, która rozpoczęła adaptację zamku na kwaterę Hitlera, niszcząc w jej trakcie wszelkie elementy dekoracyjne i nadając pomieszczeniom surowy, koszarowy wygląd. Również w tym okresie wywieziono z zamku wszelkie dobra, a także wykuto tunele w skale stanowiącej fundament zamku.
Książowi udało się przetrwać wojnę bez większych zniszczeń, jednak po zakończeniu działań wojennych stacjonowały w nim przez ponad półtora roku oddziały Armii Radzieckiej. Po opuszczeniu przez nich budynku stał on długo opustoszały, bez należytej ochrony. Dopiero w 1956 roku z inicjatywy wojewódzkiego konserwatora zabytków rozpoczęto pierwsze prace zabezpieczające i remontowe; cztery lata później usunięto też pozostawione przez wycofujących się Niemców szklane miny i spenetrowano podziemne korytarze. W 1960 roku rozpoczęła się intensywna renowacja zamkowych pomieszczeń oraz porządkowanie tarasów. Wreszcie w 1991 roku właścicielem zamku staje się Gmina Wałbrzych, która przeprowadza kolejne renowacje i remonty, między innymi zmianę frontowej elewacji zamku, rekonstrukcję Tarasu Północnego, modernizację III piętra oraz remont dachu.
Muszę przyznać, że z całej historii Książa najbardziej urzekła mnie ogromna otwartość i dobroć serca rodziny Hochbergów. Wśród projektów Jana Henryka XI znalazło się na przykład stworzenie bezpłatnej szkoły kucharek dla córek pracowników zatrudnionych w wałbrzyskich kopalniach, zorganizowanie kształcenia wieczorowego dla młodych robotników, wspieraniu parafii – niezależnie od wyznania – oraz kas pogrzebowych, szpitalnych, wdowich, rentowych i emerytalnych. W końcu XIX wieku członkowie rodu Hochbergów wydawali rocznie na cele sojcalne przeszło 60 000 marek. Księżna Daisy również realizowała szeroką działalność charytatywną i społeczną na Dolnym Śląsku i w Pszczynie. Organizowała ona koncerty charytatywne, przejęła opiekę nad sierocińcem dla dzici i robotników, przychodnią dla pracujących matek i szkołą dla ubogich dziewcząt w Wałbrzychu. Również za jej sprawą na wałbrzyskim Podgórzu powstał ośrodek ze szkołą dla 162 niepełnosprawnych dzieci, które oprócz czytania, pisania i arytmetyki były uczone prostych prac, które dawały im szansę zarabiania na utrzymanie. To na polecenie Daisy specjaliści sprowadzeni z Anglii zlikwidowali w Wałbrzychu problem zanieczyszczenia przepływającej przezeń Pełcznicy, źródła wielu epidemii.
Zaangażowanie księżnej w sprawy socjalne przynosiło jej niechęć niemieckiej arystokracji, ale i wielką przychylność poddanych. Okoliczna ludność zrewanżowała się w jakimś stopniu księżnej, odkupując od okupujących zamek Rosjan meble i inne przedmioty, kupując je za bochenek chleba czy butelkę wódki. Gdy zamek był remontowany, mieszkańcy przynieśli uratowane dobra, by wspomóc odbudowę tego pięknego miejsca.
Dojazd do zamku jest stosunkowo prosty i dobrze oznakowany; możemy skorzystać z jednego z trzech parkingów (wszystkie płatne): na wzgórzu, niedaleko mauzoleum Hochbergów, przy stadzie ogierów Książ – jest on wykorzystywany najczęściej w czasie większych imprez na zamku, gdy trzeci położony przy samym budynku bramnym jest niedostępny. Proponuję jednak zaparkować na pobliskim Podzamczu i zrobić sobie wycieczkę: zaczynamy ze skrzyżowania De Gaulle’a, idziemy w stronę kościółka św. Anny, a następnie na dole zbaczamy w lewo. Później podążamy aleją kasztanową by dostać się na rozległe łąki – stamtąd ścieżką trafimy do bramy wjazdowej, możemy przejść przez punkt widokowy a potem asfaltową drogą dojść do samego zamku. Rozwiązanie to jest bardzo dobre w przypadku imprez (na przykład majowego Festiwalu Kwiatów), ponieważ znalezienie miejsca parkingowego w otoczeniu zamku graniczy wtedy z cudem.
W najbliższym otoczeniu zamku można latać oczywiście tylko modelami lekkimi, jednak dookoła nie ma innych zabudowań, więc po odsunięciu się na ustawowe 100m można wyciągnąć cięższy sprzęt. Warto mieć jednak na uwadze, że w sezonie okolice Książa są mocno uczęszczane przez turystów, więc tym większy nacisk trzeba położyć na latanie bezpieczne i odpowiedzialne, o czym – jak zwykle – przypominam.
A na koniec bonus.