W okolicach miasta Bolkowa najbardziej znany jest oczywiście zamek Bolków, na terenie którego obecnie znajduje się oddział Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze. Tymczasem całkiem niedaleko znajdziemy jeszcze jeden, mniej okazały, ale równie warty uwagi zamek.
Na zwiedzenie okolic zamku wybraliśmy się z Basią w chłodny, marcowy dzień przy okazji obejrzenia (i oblatania) zamku w Bolkowie. Z uwagi na brak możliwości zwiedzenia obiektu we Świnach, obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz i oczywiście pstryknęliśmy kilka zdjęć z powietrza, choć w tym miejscu należy zachować szczególną ostrożność, ponieważ niewiele dalej znajdują się budynki mieszkalne.
Historia zamku Świny pozwala nam poznać nowy termin, a mianowicie kasztel, bo taką właśnie rolę obiekt ten pełnił na początku swojego istnienia, w XII wieku. Mianem kasztelanii określamy jednostkę administracyjną podziału terytorialnego – coś, jak dzisiejsze województwa czy powiaty, natomiast kasztel stanowił jej ośrodek – był nim zwykle gród lub zamek. Jak można łatwo się domyślić, urzędnikiem sprawującym zarząd nad takim terytorium był oczywiście kasztelan.
Status kasztalu zamek pełnił do lat 70. XIII wieku, gdy decyzją Bolka I Srogiego utracił on go na rzecz niedalekiego i nowocześniejszego Bolkowa, w następstwie czego został przekazany rycerskiemu rodowi Świnków, który zasiedlał go aż do XVIII wieku.
Pierwotnie na zamku znajdowały się drewniane umocnienia, jednak w XIV roku Świnkowie wystawili kamienną, czterokondygnacyjną wieżę mieszkalno-obronną o bardzo masywnych, bo aż 2,5-metrowych murach i o wymiarach 12 x 18 metrów. Razem z nią powstał również mur obwodowy.
Połowa wieku XV przynosi powstanie dwuszczytowego budynku mieszkalnego oraz fortyfikacji obwodowych; zamek przeszedł jeszcze jedną dużą przebudowę w latach 1614-1660, kiedy Johann Sigismund von Schweinichen zmienił rodową siedzibę w renesansową rezydencję. Ponadto od północnego zachodu dobudowano prostokątny pałac, zaś cały kompleks otoczono obwarowaniami przystosowanymi do użycia broni palnej (mur obronny, basteje i mały bastion). Powstał również most zwodzony chroniący wjazdu, a ponadto ufortyfikowano teren podzamcza (czyli najbliższej okolicy zamku), gdzie znaleźć możemy resztki trójkątego bastionu ziemnego.
W 1713 roku zamek przechodzi we władanie Sebastiana Henryka von Schweinitz; w przeciwieństwie do Cisów i Starego Książa zamkowi udaje się przetrwać zarówno wojny husyckie jak i wojnę trzydziestoletnią, jednak w końcu pada on ofiarą wojsk rosyjskich podczas wojny siedmioletniej. Ponieważ zamek został zdewastowany, rodzina von Schweinitzów oddała go na licytację w roku 1769, a kupił go pruski minister stanu, Jan Henryk hrabia von Churschwandt. Ten jednak nie rozpoczął remontu, więc budynek pozostał niezamieszkany i niszczał. Wdowa po ministrze przekazała zamek swej córce z drugiego małżeństwa, Teresie von Schlabrendorff, po której zamek odziedziczyli jej potomkowie – austriaccy hrabiowie Hoyos von Sprinzenstein, którzy pozostali jego właścicielami aż do 1941 roku, gdy zostali zmuszeni do sprzedania majątku państwu. Wermacht urządził tam później magazyn części do samolotów.
Oprócz działań ludzkich, do zniszczenia zamku swą rękę przyłożyła również matka natura. Silne huragany w 1840 roku spowodowały zerwanie dachu z wieży, zaś w 1848 roku zawalenie się jej szczytu. W 1876 roku na zamku wybuchł pożar, który doszczętnie strawił jego wnętrze. Dopiero w 1931 roku podjęto próbę zabezpieczenia rozpadającego się budynku. W latach 1936-1937 pokryto wieżę dachem, jednak musiało upłynąć jeszcze 30 lat, by rozpoczęły się dalsze prace konserwacyjne.
Obecnie zamek znajduje się w rękach prywatnych i można go zwiedzać za niewielką opłatą, a jest to możliwe od 1. kwietnia do 31. października od 12:00 do 18:00. Można również skontaktować się z przewodnikiem pod telefonem +48 601 429 666.
Do zamku bardzo łatwo można dojechać samochodem – praktycznie pod samą bramę. Można tam również dojść pieszo – prowadzą tamtędy okoliczne szlaki: zielony i czerwony.
Przypuszczam, że okolica wygląda znacznie bardziej malowniczo latem, gdy wszystko wokół jest zielone. Na pewno przyjedziemy tam jeszcze raz, by zwiedzić zamek. I na koniec pamiętajcie: latajcie bezpiecznie i odpowiedzialnie!